Kielonek, Alain Mabanckou, 2005
----------
Mabanckou przetacza się ze swoim pisaniem niepohamowanie jak wodospady stanleya, zalewa bariery formalne, stosuje zasadę, że zasady są od tego, żeby je łamać, coś nieokiełznanego, murzyńsko żywotnego jest w tej prozie, coś co czułem niedawno czytając Jak bez wysiłku kochać się z Murzynem?, i Mabanckou też to najwyraźniej czuł, bo nawiązuje do Laferrière'a, choć gwoli ścisłości nawiązuje też do przynajmniej tuzina innych literatów, od Houellebecq'a do Coetzee, od Llosy do Ben Jellouna, od Pasternaka do Quefféleca, bo Mabanckou nie przepada za stereotypowymi połączeniami, no może poza jednym: literat i literatka z winem, ale na przykład zawody w oddawaniu moczu nie musza byc tylko zawodami w oddawniu moczu, mogą też powiedzieć coś o życiu i wogóle, a zeszyt, w którym Kielonek, rezydent baru "Śmierć kredytom" ma opisywać bywalców tego słynnego przybytku , wcale nie musi być, li i jedynie pamiatką dla Upartego Ślimaka, właściciela wspomnianego lokalu, ale może być, i jest czymś znacznie, znacznie więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz