Listy z Rosji, Astolphe de Custine, 1839
Rosja mogła fascynować mieszkańca starej Europy. Bezkresna, nieobliczalna; skrajna: podczas zrywów – krańcowo radykalna, normalnie – stagnacyjna; z wielkimi ideami i olbrzymimi ich konsekwencjami.
Francuski markiz Astolphe de Custine pojechał w 1839 roku w podróż po Rosji przekonany, że zobaczy ideał państwowości. Wrócił przerażony, że ideał ten mógłby rozprzestrzenić się na Europę. Opublikował potajemnie pisane listy do czytelnika, w których pokazał prawdziwą twarz (a raczej mordę) rosyjskiego despotyzmu.
Ponad wiek później listy były wciąż aktualne, zmieniła się tylko scenografia. Rosję zastąpiło ZSRR, Mikołaja I – Stalin, Breżniew i inni, Boga – komunizm, samowładztwo i despotyzm – totalitaryzm. „…Między przeszłością a teraźniejszością tego kraju jest mniejsza różnica niż sądzisz” – pisał de Custine do Europejczyków.
„Tutaj właściwe życie należy tylko do władcy: los, siła, wola całego narodu mieszczą się w jednej głowie.”
Listy z Rosji nie były profetyczne, a de Custine nie był jasnowidzem. Stalin, a później kolejni gensekowie pozostali carami choć nietytularnymi, stąd aktualność książki po rewolucji bolszewickiej.
Kiedy Czaadajew opublikował swoje Listy filozoficzne, w których gloryfikował idee świata zachodniego (a również i kościół katolicki) oraz skrajnie krytycznie wypowiadał się o wartościach rosyjskich, Mikołaj I kazał uznać go za obłąkanego i poddać przymusowemu leczeniu. Komunistyczna wierchuszka twórczo rozwinęła ten sposób walki z politycznymi przeciwnikami, zapełniając psychuszki pacjentami cierpiącymi na schizofrenię bezobjawową. Aleksander I wymazał pamięć społeczną o swoim ojcu, zamordowanym w spisku, w którym sam uczestniczył (biernie, ale zawsze). Stalin wymazywał swoich wrogów dosłownie, retuszując zdjęcia, i przepisując książki (tak było na przykład z Trockim).
„Życie społeczne w tym kraju jest nieustającym spiskiem przeciw prawdzie.”
Stalin szczególnie zafascynowany był Iwanem Groźnym.
„…wpływ, jaki wywarła ta niebywała tyrania na zdziesiątkowany przez siebie naród: rzecz w tym, że ona nie tylko nie rodzi buntu w poddanych, lecz przeciwnie, przywiązuje ich do siebie.”
Po śmierci „…był opłakiwany przez cały naród, nie wyłączając dzieci swoich ofiar.”
To o Iwanie, ale mogłoby być o Stalinie. Radziecki kult jednostki był reżyserowany przez propagandę, skąd jednak irracjonalne uwielbienie dla tyrana w XVI wieku? Przekonanie o boskości władcy? A może rosyjska mentalność?
„O Rosjanach wielkich i małych można powiedzieć, że są pijani niewolą.”
O Rosjanach wielkich i małych można tez powiedzieć, że są ciągle pijani. „Największą przyjemnością tego ludu jest pijaństwo, innymi słowy zapomnienie. Biedni ludzie!”
„Pozbawieni wszystkiego przez ustawy, są nie tyle zacofani pod względem moralnym, co poniżeni pod względem społecznym.” De Custine opisuje brutalną przemoc jako usankcjonowaną społecznie formę komunikacji pomiędzy Rosjanami. „…ranga i ubiór człowieka zadającego ciosy zapewniały mu prawo do nieumiarkowanego bicia woźnicy fiakra, który pokornie te ciosy przyjmował. To znaczy, że kara była zgodna z prawem.”
Ponad 150 lat później, już po upadku komunizmu, Arkadij Babczenko w Dziesięciu kawałkach o wojnie pisze niemal dokładnie to samo. Podczas wojny w Czeczenii oficerowie bezkarnie katują niższych rangą żołnierzy, którzy potulnie się na to godzą. Można powiedzieć, że wojna rządzi się swoimi prawami. A może jednak to ta mentalność?
"Najważniejszy element waszej historii nie został nigdy zmodyfikowany: poniżenie, z ojca na syna." Tak pisze Jonathan Littell w Łaskawych (bohater Łaskawych - Maximilian Aue zachęca zresztą swojego rozmówcę do poczytania Custine’a).
Skoro jednak Babczenko opublikował swoje doświadczenia, jest to znak, że rosyjska mentalność powoli się zmienia, a już na pewno, choć z oporami, demokratyzuje się sama Rosja. Kiedy de Custine podróżował po Rosji, zapisał: „Wszyscy urodzeni w Rosji lub pragnący żyć w tym kraju spiknęli się, by wszystko bez wyjątku przemilczeć, nic się tu nie mówi, a jednak wszystko się wie: sekretne rozmowy byłyby zapewne bardzo interesujące, ale kto sobie na nie pozwala? Zastanawiać się, rozważać, znaczy stać się podejrzanym.”
Nie ma już despotyzmu, nie ma komunizmu, ale i dziś podróżujący po Rosji zgodzi się z konstatacjami markiza: „Tyle formalności uchodzących tu za niezbędne, ale bez których gdzie indziej obchodzą się doskonale, ostrzegało mnie, że jestem na progu państwa strachu, a strach jest zaraźliwy jak smutek.”
„W rosyjskiej administracji drobiazgowość nie wyklucza nieładu.”
Na koniec znów Littell i jego świetne Łaskawe: „Komunizm to tylko maska przyklejona do niezmienionej twarzy Rosji. Wasz Stalin to car, wasze politbiuro to bojarzy albo szlachcice, chciwi i egoistyczni, wasze partyjne kadry to tacy sami czynownicy jak za Piotra czy za Mikołaja. To taka sama rosyjska autokracja, taki sam permanentny brak poczucia bezpieczeństwa, taka sama paranoja na punkcie obcych, taka sama fundamentalna nieumiejętność poprawnego rządzenia, takie samo zastępowanie terrorem wzajemnego porozumienia, czyli realnej władzy, taka sama nieokiełznana korupcja, tylko w innej formie, taka sama niekompetencja, takie samo pijaństwo."
Listy z Rosji straciły nieco na aktualności, ale wciąż całkowicie się nie zestarzały. Analogii pomiędzy 1839 rokiem, a 2010 jest mniej, niż między 1839, a 1950, ale upłynie pewnie jeszcze dużo wody w Newie, aż zanikną całkowicie.
-----
Cytaty:
- Markiz de Custine, Listy z Rosji. Rosja w 1839 roku, przekład: Marian Górski, Maria Leśniewska, Editions Spotkania, Warszawa 1991
- Jonathan Littell, Łaskawe, przekład: Magdalena Kamińska-Maurugeon, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz