wtorek, 15 czerwca 2010

Henning Mankell od Wallandera do Comédii infantil

Comédia infantil, Henning Mankell, 1995

Mankell bez dwóch zdań potrafi pisać kryminały. Choć niektóre rozwiązania fabularne z cyklu o komisarzu Wallanderze rozbrajają swoją topornością i schematycznością spod znaku filmów klasy B, Mankell ma podstawową cechę dobrego autora kryminałów - potrafi wciągnąć czytelnika w intrygę i usidlić go, aż do ostatniej strony. Do tego główny bohater, który jest zwyczajny, ale nie bezpłciowy, szwedzka prowincja, która świetnie sprawdza się jako arena zbrodni (afrykańska Biała lwica była jedyną książką z cyklu, która długimi momentami mnie nudziła) i wątki społeczno-obyczajowe, będące ożywczą odskocznią od żmudnej działalności śledczej. Kryminały o Wallanderze niewątpliwie wychodzą ponad przeciętność.

Byłem ciekawy jak Mankell sprawdzi się w innym gatunku.

Comédia infantil to opowieść o niezwykłym czarnoskórym dziecku ulicy - Neliu - afrykańskim Małym Księciu. Tak jak u Antoine'a de Saint-Exupéry'ego przez dziewięć dni (nocy) wywraca on do góry nogami życie dorosłego (piekarza) dzieląc się z nim swoją mądrością zbudowaną na krótkich, ale skrajnie intensywnych doświadczeniach. I podobnie jak u Francuza robi to na pustyni pod rozgwieżdżonym niebem, choć w tym przypadku jej funkcję pełni zapomniany dach w wielkim mieście Afryki. Dzieciństwo Nelia przypadło na czasy, w których dzieci, aby przeżyć, zmuszone są do zabijania swoich ojców i braci oraz patrzenia jak niemowlęta miażdżone są w moździerzach. Nelio jak Mały Książę wyrusza w podróż (ucieka przed śmiercią), uczy się życia od spotkanych po drodze osób, by wreszcie znaleźć swoje miejsce na ziemi i odkryć, że w czasach irracjonalnego szaleństwa na trudne pytania najlepsze są proste odpowiedzi.

Comédia infantil choć ulokowana na Czarnym Lądzie mówi o sprawach uniwersalnych. Strach, bezsilność, samotność i melancholia dojmują ludzi na wszystkich kontynentach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz