Korekty, Jonathan Franzen, 2001
----------
Ponad 650 stron o życiu przeciętnych Amerykanów, a jednak wciąga jak nie przymierzając Władca pierścieni. Drużynę Franzena tworzy rodzina Lambertów: Alfred - człowiek z zasadami (w pracy i w życiu), obecnie zmagający się z Parkinsonem; Enid - żona i opiekunka Alfreda, zaklinaczka rzeczywistości by ta zbyt nie odbiegała od obowiązującej średniej (jej mission: impossible - zebrać całą rodzinę na Święta); starszy syn Gary - człowiek sukcesu w pracy zdecydowanie gorzej radzący sobie w konfrontacjach z żoną; młodszy syn Chip - każdy potencjalny sukces potrafi przekuć w spektakularną porażkę; i wreszcie Denise - czuła córka, a poza tym wulkan namiętności z tendencjami do autodestrukcji. Cała trójka czmychnęła od rodziców i ich prowincji, by żyć po swojemu, choć nie jest to proste, a zależności rodzinnych nie da się po prostu przeciąć, można je co najwyżej próbować korygować.
Ta współczesna saga rodzinna, nie ma w sobie za grosz patosu, jej bohaterowie traktowani są ironicznie, ale nie brutalnie. Choć amerykańska rzeczywistość wpływa na losy Lambertów, ich problemy i dylematy nie odbiegają, aż tak bardzo od tych, które trapią, powiedzmy Leśniaków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz